niedziela, 27 stycznia 2013

Chapter 5



Archimedes był w obozie juz od trzech dni, i Niall musiał być bardzo dyskretny spotykając się z Zanem, jednak chciał go widywać, bo gdy był sam, czuł, jakby tracił cząstkę siebie.

- Tato, idę zrobić kilka szkiców dobrze? – zawołał Niall, przewieszając torbę przez ramie.

Liam uśmiechnął się do blondyna i zapytał: - Co masz zamiar szkicować Nialler?
Niall zignorował nieznośne docinki przewodnika i podszedł bliżej ojca, który był przyduszony papierami dotyczącymi badań.

Nialla naprawdę inspirowało to, jak jego ojciec namiętnie studiował zachowania goryli. Czuł to samo wobec Zayna, ucząc go angielskiego. To było trudne zadanie, ale tak długo jak będzie mógł, będzie to robił.
- Ehh tato, ja ruszam dobrze? – powtórzył Niall, chcąc złapać uwagę ojca chociaż na chwile.

Archimedes podniósł wzrok i uśmiechnął się do syna – Bądź ostrożny dobrze? Nie chcę by złapał cię jakiś goryl, zwłaszcza, że wydaję się, że jesteśmy śledzeni przez grupę , i samego Graybacka.*

Niall złapał oddech – Kto to jest Grayback?

Liam zobaczył niepokój i strach w oczach blondyn, może to było potrzebne, aby przekonał się, że spotkania z facetem z dżungli są szalone i musiał sam to sprawdzić.

jego ociec zawsze kochał okazje, aby go czegoś nauczyć, szczególnie o zwierzętach, więc był gotowy do odpowiedzi na pytanie: - Każda grupa goryli ma przywódcę – Graybecka. Kiedy samiec dorasta, futro na jego grzbiecie zmienia kolor na srebrny, stąd ich nazwa. Wtedy mogą walczyć o tytuł Graybacka, lub opuścić stado i rozpocząć własne. Powiem ci, że wszystko zależy od tego jak są silne i potężne.

- Oh, będę ostrożny tato, dzięki- wymamrotał Niall, czując chłód biegnący wzdłuż kręgosłupa.

Postanowił zapytać o to Zayna,  czy naprawdę ma czuć się zagrożony. Nie dlatego, że bał się o siebie, ale co Grayback mógłby zrobić Zaynowi.

- Do zobaczenia później – zawołał Niall, przechodząc przez linie drzew, które oddzielały obóz od dżungli.

Tak jak przypuszczał, dostrzegł Zayna ukrywającego się wśród krzaków. Uśmiechnął się  do niego promiennie.
Zayn zobaczył go wychodzącego spośród drzew, więc podniósł się szybko. Mieli być bardziej dyskretni, i miał się ukrywać dalej. Jednak wiedział, że zrobi wszystko, by widywać go codziennie., ponieważ (łącznie z pocałunkiem) troszczył się o Niego.

- Hello – mruknął Zayn, machając do niego ręka – Tęsknię za tobą.

Niall zaśmiał się z błędnej gramatyki, ale zaraz zagarnął Zayna do ciasnego uścisku. Mimo, że mieszkał w dżungli i został wychowany przez goryla, Zayn miał niesamowity zapach. To była mieszanka naturalnego piżma i świeżości, przez co Niall czuł się, jakby kołysał się wśród drzew.

Kiedy się odsunął, wykonał poprawki w jego wypowiedzi – Tęskniłem, czas przeszły , pamiętasz?
Zayn zarumienił się z powodu, że Niall zwrócił uwagę na jego pomyłkę, ale wiedział, że nie podchodził do tego protekcjonalnie, Lecz chciał nauczyć Zayna, tak samo jak i on chciał się nauczyć języka angielskiego.

- Tęskniłem. Tak. Tęskniłem. Tęskniłem za tobą – powtórzył poprawnie Zayn, patrząc w niebieskie oczy Nialla.

Obaj wiedzieli, że to co robią jest zakazane, ale przez to było jeszcze bardzie ekscytujące. Byli dla siebie nową przygodą, i mogli zyskać zupełnie nowe doznania.

Zayn złapał rękę Niall i poprowadzili go w głąb dżungli miedzy zarośla.

Niall nie miał pojęcia dokąd idą, ale wiedział, że może mu ufać, i że wróci do obozu przed kolacją. To było ich codziennością. Niall wymykał się z obozu by spotkać się z Zaynem, który pokazywał mu cuda lasu, który ich otaczał.

Nagle zatrzymali się u podstawy wielkiego i wspaniałego drzewa. Zayn wskazał na swoje plecy, zaś Niall posłał mu zabawne spojrzenie, nie rozumiejąc co zamierza.

- Wejdź na plecy  - poinstruował go Zayn, wskazując ponownie na swoje plecy.

Był zadowolony, że słowa wyszły mu tak, jak zamierzał. Jednak oczy Nialla otworzyły się szerzej z przerażenia. Zayn pamiętał jak on spadał i bał się wysokości. Jednak widok był zapierający dech w piersiach, i nie chciał by blondyn go przegapi.

- Zaufaj mi Niall – szepnął Zayn, przyciskając z czułością wargi do czoła blondyna.

Niall trząsł się ze strach, jednak pocałunek Zayna zapewnił go, że żal z nie pójścia będzie większy niż przerażenie, które go sparaliżowało. Zayn był silny. Z łatwością mógłby utrzymać jego wagę i wspinać się wzdłuż pnia.

- ok., zróbmy to – powiedział Niall, po czym owinął ramiona wokół jego szyi i nogi wokół pasa.
Zayn uśmiechnął się po czum zaczął się szybko wspinać na górę, jakby był urodzony by to robić( a może był). Kiedy dotarł na szczyt spojrzał na znajomy horyzont, i pozwolił Niallowi zejść z ego pleców na pobliską gałąź.

- Mój dom jest piękny, tak jak ty – powiedział Zayn, obserwując jak blondyn z zachwytem ogląda widoki.

Niall z podziwem w sercu oglądał dżungle. Nigdy nie widział czegoś tak nietkniętego ręką człowieka, tak prawdziwego i kwitnącego. Prawie nie słyszał jak  Zayn nazywa go pięknym, ale kiedy zdał sobie sprawę, co powiedział, zaczął się rumienić.
- Dziękuję, Zayn. - wymamrotał Niall. – Ty też.

Zayn postanowił wykorzystać ten moment, by zdobyć usta Nialla, pokazując ile dla niego znaczy. Na szczycie drzewa, z blondynem u swego boku, gdzie chciał zostać już na zawsze.

Czy to zbyt wiele prosić o coś co jest tak proste a jednocześnie skomplikowane?

Niall był pogrążony w pocałunku, jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie. Nigdy nie myślał, że może kochać mężczyznę, więcej, człowieka, który został wychowany przez goryla, , Niall wpadł po uszy dla człowieka z dżungli, którego znał  nieco ponad tydzień. To było najbardziej zagmatwane, ale krystalicznie czyste rzeczy, których nigdy nie doświadczył.

Zayn nie wiedział  co to za uczycie, które budowało się wewnątrz niego, opiekuńczości, i absolutne posiadanie Nialla. Słyszał jak kiedyś Harry o tym wspominał.

Ale jak on to nazwał?

..?

….?

Miłość. Nazwał to miłością. Zayn był zakochany w Niallu.

……………………………………

Od trzech dni trwały poszukiwania Zayna, jednak on bardzo dobrze zakrył swoje ślady. Zayn był inteligentny i Louis nienawidził go za to. Nie znosił takich mocnych słów, więc niechętnie go użył.
- jestem zmęczony Lou – narzekał Harry, padając na ziemie – chodziliśmy przez ostatnie 4 godziny.

Louis westchnął. Prawdą było, że szukali go od świtu. Przyda im się odpoczynek i dobry masaż stup. Jedzeniem tez by nie pogardził.
- Dobrze Hazza, zatrzymajmy się tu na chwilę. Myślę, że słyszałem rzekę niedaleko, może popływamy ?  - zaproponował Louis, wiedząc, że młodszy uwielbia pływać.

Zmęczona postawa Harrego nagle zniknęła, gdy tylko usłyszał o pływaniu. Nie zdążył nawet kiwnąć, gdy Louis wystartował w kierunku rzeki.

Szybko dotarli do brzegu wskakując do wody,  i Harry pchnął Louis w prawo. Następnie Lou pchnął Harrego pod wodę. Gra nazywała się: zapasy wodne.
Gdy któryś raz z kolei Harry przytrzymał Lou pod wodą, ten nagle przestał się poruszać. Harry szybko wyciągnął go na powierzchnie.

- O mój boże, przepraszam cię Louis – przemówił szybko Harry, oczami pełnymi winy.
Louis wzruszył ramionami, był szczęśliwy, że zyje. – w porządku, po prostu całe życie przeleciało mi przed oczami, byłeś tam ty i Zayn, tęskne za  nim.

- Ten chłopak musi być naprawdę wyjątkowy, skoro tak wiele dla niego ryzykuje, zwłaszcza, że siwowłosy podąża za nami. – stwierdził Harry, wychodząc na brzeg i strzepując wodę ze swego czarnego futra.
Louis poszedł w jego ślady i opadł na ziemie, wyczerpany z powodu podróży, stresu i wodnej walki.

- Zayn jest sprytny, zda sobie sprawę, że to co robi jest złe i wróci do nas. – wyjaśnił Louis przekręcając się na brzuch.
Harry również upadł na brzegu, susząc się i relaksując w promieniach porannego słońca.

 – Myślę, że masz racę, jednak powinniśmy go znaleźć, bo inaczej Kerchak oberwie nas ze skóry.

- Ohh, Kerczak, nie skrzywdziliby muchy, chyba, że zagraża grupie – zaprotestował Louis, zbliżając się do Harrego, by oczyścić ego futro.

Poranna toaleta, to najprostszy sposób, by odwrócić uwagę od zadania, a to było bezmyślne i nieodpowiedzialne. Ale również niezwykle relaksacyjne.

- Louis, nie możesz tak mówiąc, on jest liderem. Mógłby położyć cię w dwie sekundy, tak jak mojego brata – odpowiedział Harry sfrustrowany odpowiedzią przyjaciela.

- Ohh przepraszam stary – przeprosił Louis,

Cisza pomiędzy nimi trwała przez jakiś czas, dopóki nie usłyszeli czegoś znajomego. Śmiech, niski i głośny śmiech.

- Myślisz, że…? – zaczął Harry, a delikatny uśmiech pojawił się na jego twarzy.

- To musi być on, nie ma mowy by ten śmiech należał do kogoś innego – potwierdził Louis, po czum oboje wstali na nogi..

Biegli jak wiatr przeszywając zarośla i mijając drzewa. Głos stawał się coraz silniejszy, gdy się zbliżali. Usłyszeli dwa głosy, Zayn nie był sam.

Poza tym, Louis nie mógł zrozumieć słowa, które Zayn mówił, co było bardzo dziwne. Zayn nigdy nie miał problemów z chwytaniem ich języka, więc co się stało?

Znaleźli drzewa, z których dochodziły głosy, więc szybko wspięli się na sam szczyt.

I rzeczywiście, był tu Zayn. Ale robił coś dziwnego.

Louis dyszał, a Harry wybuchnął śmiechem. Zayn całował blond człowieka.

Dla Nialla, dwa goryle wpatrujące się w niego ze zdumieniem, nie było czymś, do czego mógłby przywyknąć. Zwłaszcza, że wiedział, że byli najlepszymi przyjaciółmi Zayna, co było jeszcze dziwniejsze.

- Uh ... Hej chłopaki, to jest ... Niall. - wprowadził Zayn w swoim ojczystym języku.
Louis i Harry pokręcili palcem w kierunku Nialla.

To wtedy Niall zdał sobie sprawę, jak naprawdę dziwna jest ta sytuacja.

2 komentarze:

  1. Jejku jak mi się podoba ta historia. Jest taka inna niż wszystkie inne banalne historie. Coś jak Tarzan, czyż nie ?
    Już się nie mogę doczekać kiedy opublikujesz następny rozdział :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Zayn jako Tarzan :D

    OdpowiedzUsuń