wtorek, 8 stycznia 2013

Chapter 1




Niall wyszedł z łodzi, obładowany aparaturą badawczą swojego ojca. Rozejrzał się po dżungli i był zafascynowany. Rzucił rzeczy w kępkę mchu i usiadł na skale. Wyciągnął swój szkicownik i zaczął szaleńczo rysować motyla, który właśnie wylądował na pobliskim liściu.

-Niall! Jestem pewien, że cokolwiek robisz jest to dość ... intrygujące, ale ja naprawdę potrzebuję twojej pomocy z tymi pudłami. – zawołał jego ociec Archimedes ze statku.
Niell westchnął chowając szkicownik i mały ołówek do kieszeni. Jego ojciec był szalonym starszym panem nastawionym na badanie goryli i Niall zgodził się na tą podróż wyłącznie z nudów.
Londyn był zbyt mdły jak na jego gust. Dziewczyny były zbyt przemądrzałe a ludzie zbyt pewni siebie. Niall miał potrzebę uciec  i to dżungla była doskonałą odpowiedzią na tę potrzebę.
- Przepraszam, tato. Wezmę to. -Niall odpowiedział biorąc od ojca wysoki stos drewnianych skrzynek.
Plan był taki, aby rozbić obóz w samym sercu dżungli. Tam, Archimedes mógł śledzić goryle z pierwszej ręki. Niall był podekscytowany, aby zobaczyć cuda, które kryje dżungla. Nawet zwykłe zarośla wyglądały luksusowo w porównaniu do pokrytych sadzą  ulic Londynu.

- Dziękuję, synu. -Archimedes westchnął z ulgą, gdyż nie nadaje się do dźwigania takich ciężarów.
Był starszym mężczyzną, ale to nie powstrzymało od pragnienia dowiedzenia się czegoś więcej o świecie. Goryle były zwierzętami o których studiował pół dekady, a teraz był gotowy by stanąć z nimi twarzą w twarz.


Liam był ich przewodnikiem po dżungli, przycumował łódź do dna rzeki. Wskoczył do wody by po chwili znaleźć się na brzegu. Liam był krzepkim mężczyzna, który znal dżunglę jak własna kieszeń.
Zawsze miał przy sobie karabin, bo wiedział ile niebezpieczeństwa czai się wśród drzew. Nie chodziło o ból zwierzęcia, ale o to by chronić jego i jego towarzyszy.
- Potrzebujecie pomocy ? – zapytał Liam potrząsając głowa by strącić krople wody ze swoich kręconych włosów.
Podszedł bliżej blondyna i jego dziwacznego ojca. Nigdy nie widział takiego naukowca jakim był Archimedes Porter. Archimedes był mały, z opadającymi wąsami i jeszcze śmieszniejszymi okularami. Nosił stereotypowy strój dżungli. Liam musiał trzymać swoje dowcipy na wodzy, żeby co chwile nie wybuchać śmiechem.
- Myślę, że to już ostatni – odpowiedział Niall wyskakując z łodzi z ostatnim pudłem. Uśmiechnął się podekscytowany do przewodnika.

Liam odwzajemnił uśmiech ale wiedział, że to czas by zabrać się do pracy.
 - W porządku, o to jak to wszystko będzie przebiegać od teraz. Jestem przewodnikiem, dlatego robicie co wam karzę. . Kiedy mówię, że jest to niebezpieczne to się wycofujecie,  i kiedy mówię, że to czas, aby wrócić do domu, pakujemy rzeczy. Musicie słuchać każdego mojego każdego słowa inaczej możecie zginąć. Taka jest różnica że tu mamy do czynienia z dzikimi zwierzętami. Nie chcę was straszyć, ja po prostu chcę, żebyście byli świadomi tego gdzie jesteście. To nie jest tylko jakiś urlop, jesteśmy tutaj, aby zrobić badania. Rozumiecie? "

Niall nagle chciał wrócić na statek i uciec z powrotem do Londynu. Liam sprawił, że wszystko stało się tak poważne, ale gdy odwrócił się w kierunku linii drzew, ukazał się piękny obraz dżungli.

jak coś tak pięknego może być równie niebezpieczne ?

- Całkowicie, teraz musimy się tam dostać. Chcę mieć rozłożony obóz jeszcze przed zachodem słońca, żeby rano w pierwszej kolejności zrobić badania. – wyjaśnił Archimedes, biorąc pudlo z rąk syna.

Liam i Niall zabrali resztę bagażu i ruszyli w kierunku drzew. Liam prowadził, a za nim Archimedes.
Niąll ciągle podziwiał otaczające go cuda, dobrze rozwijającą się roślinność, maleńkie zwierzęta szmyrgające go w stopy i dźwięki samej dżungli.

Byli cudzoziemcami w lesie.

Zayn, Louis i Harry patrzyli z wierzchołków drzew na trzy mijające ich istoty.  Dla Zayna wyglądali tak znajomo, ale jednocześnie byli mu obcy. Gdy to sobie uświadomił to ..
 - Te nowe zwierzęta wyglądają jak…. ja .

Louis i Harry spojrzeli na siebie z niepokojem. Czy nowi intruzi maja zamiar zabrać im Zayna?
- Może i wyglądają tak jak ty, ale są niebezpieczni. Musimy zachować stosowna odległość. – poradził nerwowo Harry .

Louis pokiwał głową ze zrozumieniem i odwrócił się w stronę Zayna – Musimy wrócić do grupy bo na nas czekają, ale jeśli chcesz po drodze możemy przyjrzeć im się z bliska.
Zayn uśmiechnął się do Louisa. Cenił sugestię Louisa, i choć Harry posłał mu sfrustrowany wzrok wiedział że to dobry pomysł , by pozwolić Zaynowi zobaczyć ich z bliska. Byli niszczycielami lasu, nic nie wnosili a pozostawiali zniszczenia.
 Zayn może wyglądał jak oni, ale nie był taki. Był synem dżungli wychowanym przez goryle. Zayn był rodziną a nie wrogiem.

Harry zauważył tęsknotę w oczach Zayna i wiedział, że będzie musiał mu pokazać jak brutalni są ludzie. Taki mieli charakter by niszczyć piękno tego świata. A jeśli nie będą ostrożni, goryle były gotowe zabić dla niego.
 Zaczęli skradać się za grupą, ale po drodze. Zayn zatrzymał się za nimi i obserwował ich w zdumieniu. Jednym z nich była  najpiękniejsza istota jaką kiedykolwiek widział.

Miał oczy koloru wodospadu, jego skóra była gładka i piegowata,  a włosy bardzie miękkie niż u goryla. Zayn chciał rozpaczliwie podejść bliżej, ale kiedy wyciągnął rękę, Louis chwycił go za ramię i dał mu ostrzegawcze spojrzenie.

Zayn westchnął i poszedł dalej, ale wiedział, że jesli będzie miał chwilę samotności to pójdzie w poszukiwaniu pięknego zwierzęcia. Jego ciekawość prowadzi każdą myśl, idąc za Louisem i Harrym, przeskakując z drzewa na drzewo.


- Tato idę zrobić kilka szkiców, w porządku? – zawołał Niall do ojca, który był pochłonięty czytaniem mapy
Zajeło im trzy dni aby ostatecznie znaleźć miejsce rozbicia obozu. Liam nie wiedział co sprawiło, że Niall i jego ociec poczuli się lepiej w nowej sytuacji.
Pierwszą noc w dżungli Niall aż do wczesnych godzin porannych przez szczelinę w namiocie obserwował blask gwiazd. Było zbyt ciemno by je rysować, więc oglądanie ich było najlepszą opcją.
Ale teraz, gdy sprawy organizacyjne zostały zrobione, miał czas na zwiedzanie.
- Wróć przed zachodem słońca – ostrzegł go Liam – Nie idź daleko bym nie stracił cię z oczu, nie chcę cię zgubić już w pierwszych dniach pobytu w dżungli.
Niall zaśmiał się zbierając rzeczy, które ze sobą zabierze, ale gdy spojrzał na Liama ten miał poważny wyraz twarzy.
- Ja nie żartuję, Niall. Nie wiesz, jakie okropności kryją się między drzewami. Pantery tylko czekają by rzucić się na Ciebie i następnie wgryźć ci się w gardło, krwiożercze i bezwzględne... zwierzęta. - stwierdził Liam po czym dał Niallowi mały pistolet.
Niell prawie upuścił zimna broń. Nigdy nie skrzywdził by zwierzęcia – Nie chcę tego.

Podał pistolet Liamowi, zanim ten zdążył się sprzeciwić, by zniknąć zaraz wśród drzew. Liam westchnął, żałując że chłopak poszedł bez żadne jochrony. Widocznie musi się przekonać na własnej skórze, jak wiele niebezpieczeństw się tu kryje.

Niall szedł przez linie drzew, by wtargnąć do cudów dżungli. Był zachwycony blaskiem kwitnących drzew i zwierząt.
Szedł obok drzew, aby zaznaczać scyzorykiem drogę, robiąc nacięcia na nich. Nie chciał, aby Liam miał satysfakcje, że zgubił się podczas swojej pierwszej samotnej wyprawy.
Kiedy po pół godzinie doszedł do wielkiego drzewa, jakiego jeszcze nigdy nie widział. Stwierdził że z góry będzie wspaniały punkt widokowy aby szkicować.

Zayn obserwował tajemniczego i intrygującego chłopca z ukrycia.  Pozostając w całkowitym bezruchu, aby nie zdradzić swojej obecności. A że został dobrze wyszkolony, istota nie mogła go zauważyć.
Śledził ta piękna istotę od kilku dni. jego postawa była dla Zayna myląca, bo mieli taką sama anatomię, jednak on poruszał się na dwóch kończynach, podczas gdy Zayn na czterech.
Zayn zauważył, że wykonywał on nieskoordynowane ruchy by wspiąć się na drzewo, które stało przed nim. Jego ruchy były niezręczne i niezgrabne , a Zayn był zdenerwowany widząc jak ciężko idzie mu wspinanie się na górę. 
Zayn mógł poruszać się szybko, przeskakując kolejne drzewa, miał duże doświadczenie, w przeciwieństwie do nieznajomego.

Niall wspinał się po pniu od jednej gałęzi do drugiej, był tylko 15 metrów nad ziemią, ale odległość wydawała się o wiele większa. Nagle zatrzymał się sparaliżowany strachem. Nie powinien był patrzeć w dół. 

Zayn zauważył że przestał się poruszać, nie był to dobry znak. Wykonał kilka manewrów by zobaczyć go dokładnie.
- Ohh nie – Zayn mruknął pod nosem, przewracając oczami na pomyłkę nieznajomego.

Niall nie mógł się ruszyć i poczuł się wyjątkowo niedobrze. Zbladł i zaczął szybko tracić równowagę.

Blondyn zachwiał się i musiał wyrażenie zemdleć. Zayn zawahał się chwilę nie wiedząc czy ma się ujawnić, ale musiał uratować ta istotę
Nie zastanawiając się dłużej ruszył do działania.

Niall upadł do tyłu, tracąc przytomność. On naprawdę nie wziął pod uwagę faktu, że miał lek wysokości.
Zayn skoczył do podstawy drzewa, w samą porę aby zamortyzować upadek nieznajomego.  Istota była delikatna i jeszcze piękniejsza z bliska. Serce Zayna zabiło mocniej z powodu ich bliskości.
Niall powoli odzyskiwał przytomność. Był zdziwiony że nic go nie boli. Wydawało mu się że był w kogoś ramionach i czuł ciepło innego ciała.
Zayn spanikował jak oczy chłopca zatrzepotały i spojrzały na niego zdziwione, ale tez z głębokim uznaniem. Zayn chciał mu powiedzieć, że wszystko w porządku, ale nie znał odpowiednich słów by ten mógł go zrozumieć.
- Dziękuje – szepnął Niall nadal oszołomiony wypadkiem.
jego oczy wreszcie zmieniły orientację i spojrzał na piękna istotę nad sobą z długimi ciemnymi włosami i opaloną skórą. Wyglądał tak dziko jak dżungla wokół niego , ale była w nim jakaś miękkość, co sprawiło że Niall ufał mu całkowicie.

Znikąd, Louis zaczął krzyczeć ostrzegawczo z pośród dżungli. Zayn musiał wrócić do domu, ale nie chciał by obcy wędrował sam przez dżungle ponownie. Chciał zostać i czuwać nad nim.

Niall usłyszał jakiś wrzeszczący dźwięk, który chyba był wiadomością dla jego wybawiciela.  Pragnął zostać w jego ramionach dłużej, ale chyba to był znak, że ich spotkanie musiało zostać zakończone.
Zayn wolno i z żalem położył istotę na ziemi,. Podczas gdy miał nadzieję, że zobaczy blondyna jeszcze raz, to jednak pomyślał, że może oni powinni pozostać nieznajomymi.
Nagle Niall złapał za rękę czarnowłosego i uśmiechał się.
- Przyjaciel – miał nadzieje ze zrozumie jego intencję.
Zayn patrzył jak nieznajomy zaciska rękę na jego. To było jak gest pokoju. Zayn skinął głowa ze zrozumieniem i udał się w głąb dżungli.

- Och, mój ... o mój .... Co się stało?  - Niall odetchnął opadając na suche liście.

Dżungla pokazała mu tak dużo w zaledwie kilka dni. Chciał ujrzeć swojego wybawcę ponownie. Gdyby nie było mu to dane, zachowa jego obraz w pamięci.
Dokładnie wiedział co ma teraz naszkicować. …


2 komentarze:

  1. Ciekawy pomysł na historię i jestem ciekawa jak dalej się to rozegra. Pierwsze spotkanie chłopców mamy już za sobą. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Prosiłaś mnie, bym tutaj zajrzała i powiedziała, co myślę i wybacz mi, jeśli będę zbyt ostra, ale chcę Ci pomóc. :) Historia jest ciekawa, jeśli chodzi o oryginał, poza tym to Ziall! Bardzo mało Zialla jest w tym fandomie :D Ale muszę przyczepić się do błędów, które często się pojawiają. Najbardziej razi mnie brak przecinków. Myślę, że powinnaś znać podstawowe zasady, skoro piszesz :) Dlaczego nie zawsze stawiasz przecinki przed 'że'? W niektórych zdaniach brakuje też przecinków przed 'a, który, by'. Tłumaczenie nie jest złe, choć niektóre zdania były odrobinę nielogiczne i stylistycznie źle sformułowane. Ale to twoje pierwsze tłumaczenie, więc jeszcze możesz nad tym popracować. Przeczytaj rozdziały, zanim je opublikujesz lub poproś o pomoc kogoś innego, kto mógłby je poprawiać. Wiem, że jest to tylko tłumaczenie fanficka, ale mnie osobiście odrzuca od tekstów, które zawierają takie błędy, gdzie widać wyraźnie, że autorka się nie stara, by było napisane poprawnie. To tyle z mojej strony. Przepraszam, jeśli cię uraziłam! xxx

    - CorruptedK x

    OdpowiedzUsuń