Niall wyszedł z łodzi, obładowany aparaturą badawczą swojego
ojca. Rozejrzał się po dżungli i był zafascynowany. Rzucił
rzeczy w kępkę mchu
i usiadł na skale. Wyciągnął swój szkicownik
i zaczął szaleńczo rysować motyla, który właśnie wylądował na pobliskim liściu.
-Niall! Jestem pewien, że cokolwiek robisz jest to dość ... intrygujące, ale ja naprawdę potrzebuję twojej pomocy z tymi pudłami. – zawołał jego ociec Archimedes ze statku.
-Niall! Jestem pewien, że cokolwiek robisz jest to dość ... intrygujące, ale ja naprawdę potrzebuję twojej pomocy z tymi pudłami. – zawołał jego ociec Archimedes ze statku.
Niell westchnął chowając szkicownik i mały ołówek do
kieszeni. Jego ojciec był
szalonym starszym panem nastawionym na badanie goryli i Niall zgodził się na tą
podróż wyłącznie z nudów.
Londyn był zbyt mdły jak na jego gust. Dziewczyny były zbyt przemądrzałe a ludzie zbyt
pewni siebie. Niall miał potrzebę uciec i to dżungla
była doskonałą odpowiedzią na tę
potrzebę.
- Przepraszam, tato.
Wezmę to. -Niall
odpowiedział biorąc od ojca wysoki
stos drewnianych skrzynek.
Plan był taki, aby rozbić obóz w samym sercu dżungli. Tam,
Archimedes mógł śledzić
goryle z pierwszej ręki. Niall był podekscytowany, aby zobaczyć cuda, które kryje dżungla. Nawet zwykłe zarośla
wyglądały luksusowo w porównaniu do pokrytych sadzą ulic Londynu.
- Dziękuję, synu. -Archimedes westchnął z ulgą, gdyż nie nadaje się do dźwigania takich ciężarów.
Był starszym mężczyzną, ale to nie powstrzymało od
pragnienia dowiedzenia się czegoś więcej o świecie. Goryle były zwierzętami o
których studiował pół dekady, a teraz był gotowy by stanąć z nimi twarzą w
twarz.
Liam był ich przewodnikiem po dżungli, przycumował łódź do
dna rzeki. Wskoczył do wody by po chwili znaleźć się na brzegu. Liam był
krzepkim mężczyzna, który znal dżunglę jak własna
kieszeń.
Zawsze miał przy sobie karabin, bo wiedział ile
niebezpieczeństwa czai się wśród drzew. Nie chodziło o ból zwierzęcia, ale o to
by chronić jego i jego
towarzyszy.
- Potrzebujecie pomocy ? – zapytał Liam potrząsając głowa by
strącić krople wody ze swoich kręconych włosów.
Podszedł bliżej blondyna i jego
dziwacznego ojca. Nigdy nie widział takiego naukowca jakim był Archimedes
Porter. Archimedes był mały, z opadającymi wąsami i jeszcze śmieszniejszymi
okularami. Nosił stereotypowy strój dżungli. Liam musiał trzymać swoje dowcipy
na wodzy, żeby co chwile nie wybuchać śmiechem.
- Myślę, że to już ostatni – odpowiedział Niall wyskakując z
łodzi z ostatnim pudłem. Uśmiechnął się podekscytowany do przewodnika.
Liam odwzajemnił uśmiech ale wiedział, że to czas by zabrać
się do pracy.
- W
porządku, o to jak to wszystko
będzie przebiegać od teraz. Jestem przewodnikiem, dlatego robicie co wam karzę. . Kiedy mówię, że
jest to niebezpieczne to się wycofujecie, i kiedy
mówię, że to czas, aby wrócić do
domu, pakujemy rzeczy. Musicie
słuchać każdego mojego każdego
słowa inaczej możecie zginąć. Taka
jest różnica że tu mamy do czynienia
z dzikimi zwierzętami. Nie chcę was straszyć, ja po prostu chcę, żebyście byli
świadomi tego gdzie jesteście. To nie jest tylko jakiś urlop, jesteśmy
tutaj, aby zrobić badania. Rozumiecie? "
Niall nagle chciał wrócić na statek
i uciec z powrotem do Londynu. Liam sprawił,
że wszystko stało się tak poważne, ale gdy odwrócił się w
kierunku linii drzew, ukazał się
piękny obraz dżungli.
jak coś tak pięknego może być równie
niebezpieczne ?
- Całkowicie, teraz musimy się tam dostać. Chcę mieć
rozłożony obóz jeszcze przed zachodem słońca, żeby rano w pierwszej kolejności zrobić
badania. – wyjaśnił Archimedes, biorąc pudlo z rąk syna.
Liam i Niall zabrali resztę bagażu i
ruszyli w kierunku drzew. Liam prowadził, a za nim Archimedes.
Niąll ciągle podziwiał otaczające go cuda,
dobrze rozwijającą się roślinność, maleńkie zwierzęta
szmyrgające go w stopy i dźwięki samej dżungli.
Byli cudzoziemcami w lesie.
Zayn, Louis i Harry patrzyli z wierzchołków
drzew na trzy mijające ich istoty. Dla
Zayna wyglądali tak znajomo, ale jednocześnie byli mu obcy. Gdy to sobie uświadomił
to ..
- Te
nowe zwierzęta wyglądają jak….
ja .
Louis i Harry spojrzeli na siebie z
niepokojem. Czy nowi intruzi maja zamiar zabrać im Zayna?
- Może i wyglądają tak jak ty, ale są niebezpieczni. Musimy zachować stosowna odległość. –
poradził nerwowo Harry .
Louis pokiwał głową ze zrozumieniem i
odwrócił się w stronę Zayna – Musimy wrócić do grupy bo na nas czekają, ale jeśli
chcesz po drodze możemy przyjrzeć im się z bliska.
Zayn uśmiechnął się do Louisa. Cenił
sugestię Louisa, i choć Harry posłał mu sfrustrowany wzrok wiedział że to dobry
pomysł , by pozwolić Zaynowi zobaczyć ich z bliska. Byli niszczycielami lasu,
nic nie wnosili a pozostawiali zniszczenia.
Zayn
może wyglądał jak oni, ale nie był taki. Był synem dżungli wychowanym przez
goryle. Zayn był rodziną a nie wrogiem.
Harry zauważył tęsknotę w oczach Zayna i
wiedział, że będzie musiał mu pokazać jak brutalni są ludzie. Taki mieli
charakter by niszczyć piękno tego świata. A jeśli nie będą ostrożni, goryle
były gotowe zabić dla niego.
Zaczęli skradać się
za grupą, ale po drodze. Zayn zatrzymał się za nimi i obserwował ich w
zdumieniu. Jednym z nich była najpiękniejsza istota jaką kiedykolwiek
widział.
Miał oczy koloru wodospadu, jego
skóra była gładka i piegowata, a włosy
bardzie miękkie niż u goryla. Zayn chciał
rozpaczliwie podejść bliżej, ale
kiedy wyciągnął rękę, Louis chwycił go
za ramię i dał mu ostrzegawcze
spojrzenie.
Zayn westchnął
i poszedł dalej, ale wiedział, że jesli
będzie miał chwilę samotności to pójdzie w poszukiwaniu
pięknego zwierzęcia. Jego ciekawość prowadzi każdą myśl,
idąc za Louisem i
Harrym, przeskakując z drzewa na
drzewo.
- Tato idę zrobić kilka szkiców, w porządku? – zawołał Niall
do ojca, który był pochłonięty czytaniem mapy
Zajeło im trzy dni aby ostatecznie
znaleźć miejsce rozbicia obozu. Liam nie wiedział co sprawiło, że Niall i jego ociec poczuli się lepiej w nowej sytuacji.
Pierwszą noc w dżungli Niall aż do wczesnych godzin
porannych przez szczelinę w namiocie obserwował blask gwiazd. Było zbyt ciemno
by je rysować, więc oglądanie ich było najlepszą opcją.
Ale teraz, gdy sprawy organizacyjne zostały zrobione, miał
czas na zwiedzanie.
- Wróć przed zachodem słońca – ostrzegł go Liam – Nie idź
daleko bym nie stracił cię z oczu, nie chcę cię zgubić już w pierwszych dniach
pobytu w dżungli.
Niall zaśmiał się zbierając rzeczy, które ze sobą zabierze,
ale gdy spojrzał na Liama ten miał poważny wyraz twarzy.
- Ja nie żartuję,
Niall. Nie wiesz, jakie okropności kryją się między drzewami.
Pantery tylko czekają by rzucić się na
Ciebie i następnie wgryźć ci się w
gardło, krwiożercze i
bezwzględne... zwierzęta. -
stwierdził Liam po czym dał
Niallowi mały pistolet.
Niell prawie upuścił zimna broń. Nigdy nie skrzywdził by
zwierzęcia – Nie chcę tego.
Podał pistolet Liamowi, zanim ten zdążył się sprzeciwić, by
zniknąć zaraz wśród drzew. Liam westchnął, żałując że chłopak poszedł bez żadne
jochrony. Widocznie musi się przekonać na własnej skórze, jak wiele niebezpieczeństw
się tu kryje.
Niall szedł przez linie drzew, by wtargnąć do cudów dżungli.
Był zachwycony blaskiem kwitnących drzew i zwierząt.
Szedł obok drzew, aby zaznaczać scyzorykiem drogę, robiąc
nacięcia na nich. Nie chciał, aby Liam miał satysfakcje, że zgubił się podczas
swojej pierwszej samotnej
wyprawy.
Kiedy po pół godzinie doszedł do wielkiego drzewa, jakiego jeszcze nigdy nie widział. Stwierdził że z góry będzie
wspaniały punkt widokowy aby szkicować.
Zayn obserwował tajemniczego i intrygującego chłopca z
ukrycia. Pozostając w całkowitym
bezruchu, aby nie zdradzić swojej obecności. A że został dobrze wyszkolony,
istota nie mogła go zauważyć.
Śledził ta piękna istotę od kilku dni. jego postawa była dla
Zayna myląca, bo mieli taką sama anatomię, jednak on poruszał się na dwóch
kończynach, podczas gdy Zayn na czterech.
Zayn zauważył, że wykonywał on nieskoordynowane ruchy by
wspiąć się na drzewo, które stało przed nim. Jego ruchy były
niezręczne i niezgrabne , a Zayn był
zdenerwowany widząc jak ciężko idzie mu wspinanie się na górę.
Zayn mógł poruszać się szybko, przeskakując
kolejne drzewa, miał duże doświadczenie, w przeciwieństwie do nieznajomego.
Niall wspinał się po pniu od jednej gałęzi
do drugiej, był tylko 15
metrów nad ziemią, ale odległość wydawała się o wiele
większa. Nagle zatrzymał się sparaliżowany strachem. Nie powinien był patrzeć w
dół.
Zayn zauważył że przestał się poruszać, nie
był to dobry znak. Wykonał kilka manewrów by zobaczyć go dokładnie.
- Ohh nie – Zayn mruknął pod nosem,
przewracając oczami na pomyłkę nieznajomego.
Niall nie mógł się ruszyć i poczuł się
wyjątkowo niedobrze. Zbladł i zaczął szybko tracić równowagę.
Blondyn zachwiał się i musiał wyrażenie
zemdleć. Zayn zawahał się chwilę nie wiedząc czy ma się ujawnić, ale musiał uratować
ta istotę
Nie zastanawiając się dłużej ruszył do
działania.
Niall upadł do tyłu,
tracąc przytomność. On naprawdę nie wziął pod uwagę
faktu, że miał lek wysokości.
Zayn skoczył do podstawy drzewa, w samą porę
aby zamortyzować upadek nieznajomego. Istota była delikatna i
jeszcze piękniejsza z bliska. Serce
Zayna zabiło mocniej z powodu ich bliskości.
Niall powoli odzyskiwał przytomność. Był zdziwiony że nic go nie boli. Wydawało mu się że był w kogoś ramionach i czuł ciepło innego ciała.
Niall powoli odzyskiwał przytomność. Był zdziwiony że nic go nie boli. Wydawało mu się że był w kogoś ramionach i czuł ciepło innego ciała.
Zayn spanikował jak oczy chłopca
zatrzepotały i spojrzały na niego zdziwione, ale tez z głębokim uznaniem. Zayn
chciał mu powiedzieć, że wszystko w porządku, ale nie znał odpowiednich słów by
ten mógł go zrozumieć.
- Dziękuje – szepnął Niall nadal oszołomiony wypadkiem.
jego oczy wreszcie zmieniły
orientację i spojrzał na piękna istotę nad sobą z długimi ciemnymi włosami i
opaloną skórą. Wyglądał tak dziko jak dżungla wokół
niego , ale była w nim jakaś miękkość, co sprawiło że Niall ufał mu całkowicie.
Znikąd, Louis zaczął
krzyczeć ostrzegawczo z pośród dżungli. Zayn musiał wrócić do domu,
ale nie chciał by obcy wędrował sam przez dżungle ponownie. Chciał zostać i
czuwać nad nim.
Niall usłyszał jakiś wrzeszczący dźwięk,
który chyba był wiadomością dla jego wybawiciela. Pragnął zostać w jego ramionach dłużej, ale
chyba to był znak, że ich spotkanie musiało zostać zakończone.
Zayn wolno i z żalem położył istotę na
ziemi,. Podczas gdy miał nadzieję, że zobaczy blondyna jeszcze raz, to jednak pomyślał,
że może oni powinni pozostać nieznajomymi.
Nagle Niall złapał za rękę czarnowłosego i
uśmiechał się.
- Przyjaciel – miał nadzieje ze zrozumie
jego intencję.
Zayn patrzył jak nieznajomy zaciska rękę na jego.
To było jak gest pokoju. Zayn skinął głowa ze
zrozumieniem i udał się w głąb dżungli.
- Och, mój ... o mój
.... Co się stało? - Niall odetchnął opadając na suche liście.
Dżungla pokazała mu tak dużo w zaledwie
kilka dni. Chciał ujrzeć swojego wybawcę ponownie. Gdyby nie było mu to
dane, zachowa jego obraz w pamięci.
Dokładnie wiedział co ma teraz naszkicować. …
Ciekawy pomysł na historię i jestem ciekawa jak dalej się to rozegra. Pierwsze spotkanie chłopców mamy już za sobą. :)
OdpowiedzUsuńProsiłaś mnie, bym tutaj zajrzała i powiedziała, co myślę i wybacz mi, jeśli będę zbyt ostra, ale chcę Ci pomóc. :) Historia jest ciekawa, jeśli chodzi o oryginał, poza tym to Ziall! Bardzo mało Zialla jest w tym fandomie :D Ale muszę przyczepić się do błędów, które często się pojawiają. Najbardziej razi mnie brak przecinków. Myślę, że powinnaś znać podstawowe zasady, skoro piszesz :) Dlaczego nie zawsze stawiasz przecinki przed 'że'? W niektórych zdaniach brakuje też przecinków przed 'a, który, by'. Tłumaczenie nie jest złe, choć niektóre zdania były odrobinę nielogiczne i stylistycznie źle sformułowane. Ale to twoje pierwsze tłumaczenie, więc jeszcze możesz nad tym popracować. Przeczytaj rozdziały, zanim je opublikujesz lub poproś o pomoc kogoś innego, kto mógłby je poprawiać. Wiem, że jest to tylko tłumaczenie fanficka, ale mnie osobiście odrzuca od tekstów, które zawierają takie błędy, gdzie widać wyraźnie, że autorka się nie stara, by było napisane poprawnie. To tyle z mojej strony. Przepraszam, jeśli cię uraziłam! xxx
OdpowiedzUsuń- CorruptedK x