wtorek, 16 kwietnia 2013

Epilog



Łódź została wypełniona po brzegi aparaturą badawczą Archimedesa, rzeczami Liama i Nialla, oraz wszystkim, co zabrali na wycieczkę. Łódka stała na rzece, z której mieli popłynąć do większego statku, którym odbędą resztę podróży.
Liam rzucił ostatnią paczkę, którą odebrał Archimedes.
-- Wyniki, które zebraliśmy, są zdumiewające, prawda Liam ? – zapytał rozpromieniony Archimedes przewodnika.
Liam skinął głową – Przez wszystkie lata, które spędziłem w te dżungli, nigdy nie doświadczyłem czegoś tak wspaniałego. Będzie o czym czytać w twoich papierach.
- Oh, idziesz ze mną, aby mi pomóc, prawda ? Biorąc pod uwagę fakt, że mam zamiar wydać książkę, zamiast zwykłych notatek – poprosił Archimedes, a oczy Liama zaświeciły się z zaskoczenia.
- Zaproponowałeś mi pracę na uczelni, a teraz mam jeszcze napisać z tobą książkę? – rozmyślał Liam – Myślę, że oczywiście. Oczywiście, że chciałbym.
- Więc ustalone. Horan i Payne, jak to ładnie brzmi – powiedział Archimedes z uśmiechem na twarzy.
W pewnym momencie usłyszeli skrzypiące dźwięki, które dochodziły od linii drzew, które rozciągały się wzdłuż plaży. Wkrótce wyskoczyły z nich trzy goryle, oraz Niall i Zayn, patrząc uważnie, na zbliżający się wyjazd.
- jesteś pewien, że chcesz jechać? – zapytał Niall po raz tysięczny Zayna.
Zayn przewrócił oczami. Kochał to jak bezinteresowny jest Niall. Ewidentnie nie chciał pozbawiać Zayna domy, jednak teraz to się zmieniło.
Niall był jego domem.
Nie było nic, co trzymało by go w dżungli, jeśli nie byłoby tu Nialla. I nawet jeśli zatęskni za tym majestatycznym miejscem, w którym się wychował, to zawsze pozostanie ono w jego pamięci.
Juz pożegnał się z gorylami, nawet matka całkowicie popierała jego potrzeby, by iść dalej.
- Nic nie możesz zrobić, by zmienić moją decyzję, Jadę z tobą Niall – powiedział stanowczo Zayn.
Niall miał wątpliwości, i kiedy Kalla to zauważyła podeszła do nich – Powiedz mu, że należysz do niego, i nie ważne co się stanie, zawsze pozostaniesz w naszych sercach.
Oddech Zayna przyspieszył, kiedy usłyszał te piękne słowa od swojej matki, i zaraz powtórzył wszystko Niallowi.
Niall nie mógł powstrzymać łez, które napływały do jego oczu, po usłyszeniu tych słów. Podszedł do matki Zayna i bez namysłu zarzucił jje dłonie na szyję.
- dziękuje – wyszeptał, wiedząc, że goryl nie zrozumie, ale to nie miało znaczenia.
Zayn uśmiechnął się, widząc jak ego matka doceniła ten gest. Zayn już się pożegnał, ale wiedział, że to jej najbardziej będzie mu brakowało.
Gwizdy doszły z łodzi, , które szybko przyciągnęły uwagę Nialla. Delikatnie odsunął od goryla i cofnął o kilka kroków mówiąc: - Czas już iść.
Zayn podszedł do blondyna i splótł razem ich palce. Skinął głowa do matki, patrząc na swoich najlepszych przyjaciół.
- Będę tęsknił za wasza dwójką, - wyszeptał, a Louis posłał mu rozbawione spojrzenie.
- Naprawdę myślałeś, że tak łatwo się nas pozbędziesz? – powiedział Harry z błyskiem w oku.
Zayn był zdezorientowany, na dziwne zachowanie przyjaciela – Co masz na myśli ?
- jedziemy z tobą – powiedział rozpromieniony Louis.
- Co się dzieje? – zapytał Niall, widząc rozmawiającego Zayna z gorylami.
- Myślę, że oni chcą jechać z nami ? – wyjaśnił Zayn, głosem pełnym niepokoju.
Niall spojrzał na dwójkę goryli, jakby były szalone. - To znaczy, myślę, że mogę poprosić mojego ojca ... że chętne dwa goryle chcą jechać z nami,  nasz majątek jest wystarczająco duży ...
- CHCĄ Jechać Z NAMI -  Archimedes zawołał z łodzi, gdzie najwyraźniej słyszał całą rozmowę – OCZYWIŚCIE, ŻE MOGĄ.!
Niall i Zayn, zaśmiali się na odpowiedz badacza. Wydawało się, że Zayn tak bardzo nie straci rodziny z dżungli.
- Możecie jechać z nami, ale żadnego błaznowania ok.? – nakazał Zayn, zdając sobie sprawę, jak strasznie zabrzmiało to w jego ustach.
Na szczęście, żaden z przyjaciół się tym nie przejął, tańcząc swój taniec radości. Kalla wyglądała na równie szczęśliwą, wiedzą, że Zayn nie będzie sam w nowym świecie.
Róg zabrzmiał ze statku, oznajmiając, że pora odjazdu, aby powrócić do Wielkiej Brytanii.
Niall spojrzał przepraszająco na Kalle, instruując – Przepraszam, ale naprawdę musimy jjechać.
Zayn ostatni raz posłał matce spojrzenie pełne miłości – Nigdy cię nie zapomnę.
- Nie zapomnij o dżungli, Zayn. Pamiętaj, że zawsze możesz wrócić, a my przyjmiemy cię z otwartymi ramionami – zapewniła, kiedy odwrócił się w jej kierunku.
Niall widział, ile bólu sprawia Kalli pożegnanie syna. Jednak odrzucił poczucie winy, wiedząc, że całkowicie to popiera.
Zayn podszedł do Niall. Jego serce wypełnione było strachem i oczekiwaniem, na przygodę, która na niego czekała. Pocieszało go, że Louis i Harry będą przy jego boku, kiedy wkrótce będzie żył wśród ludzi, a nie goryli.
Niall pochylił się i złożył uspokajający pocałunek na ustach Zayna, zanim udali się na plaże, gdzie czekała lodź transportująca.
Kiedy wsiedli, Zayn ruszył na tył łodzi. Patrzył jak matka macha do niego z plaży. Piękno dżungli stawało się coraz bardziej odległe, kiedy płynęli w dół rzeki.
Niall znalazł go w tylnej części łodzi i posłał znaczące spojrzenie – jeśli kiedykolwiek zechcesz to wrócić, po prostu powiedz, a zrobimy to. Nie chcę ci odpierać czegoś ważnego…
- Ty jesteś dla mnie ważny i tylko to się liczy. – stwierdził szczerze Zayn, odwracając się do Nialla – Zmieniłeś moje życie, w dniu w którym spadłeś z drzewa i spojrzałeś w moje oczy. Po tym wszystkim co przeszliśmy, nie opuszczę cię ponownie.
- Kocham cię – wypalił Niall, zanim zdążył pomyśleć.
- ja tez cię kocham – odwzajemnił bez wysiłku Zayn.

Sześć miesięcy pózniej.

- Nie mówisz poważnie, że mam to założyć, prawda? – zapytał z niedowierzaniem Zayn, kiedy Niall rzucił w niego szelkami.
Od kiedy wrócili do Londynu, Zayn nie całkiem przyzwyczaił się do konwencji ludzkiego świata. Przede wszystkim nie rozumiał noszenia odzieży, podczas gdy w dżungli był owinięty tylko kawałkiem materiału.
- To naprawdę nie jest dziwaczne Zayn – zachęcał Niall – Po prostu przymierz, to cię nie zabije.
Niall zaśmiał się, widząc Zayna walczącego z szelkami, który nie do końca rozumiał ich zastosowania. Kiedy w końcu poczuł frustracje, rzucił nimi na ziemie i opadł na ich wspólne łóżko.
Chcąc okazać współczucie, Niall opadł na kolana, na łóżko obok Zayna. Musiał być bardziej cierpliwy, bo wszystko wokół Zayna zmieniało się tak szybko. Sam fakt, że opuścił dżunglę, był wystarczający.
- Przepraszam, Zayn. Nie musisz ich nosić, jeśli nie chcesz- powiedział Niall, chcąc zapewnić Zayna, że wszystko w porządku. – Pomyślałem tylko, że będą pasowały do spodni, które nosisz.
Zayn westchnął rozdrażniony, widząc, że Niall miał naprawdę dobre intencje, kiedy próbował przystosować mu się do świata, w którym teraz żył.
Kiedy pierwszy raz zobaczył dużą grupę ludzi, uczepił się Nialla, jakby od tego zależało jego życie.
- Nie, jest w porządku – zapewnił Zayn, wstając na nogi – Pomożesz mi z nimi i wtedy udamy się na obiad.
Niall cmoknął usta Zayna, kiedy wstał, przyczepiając szelki do jego spodni.
Niallowi brakowało skąpo ubranego Zayna, teraz, kiedy wyglądał na cywilizowanego pana.
Ale czasami, nie można zmienić zwyczaju…
Po tymj ak Niall pomógł Zaynowi założyć dziwne ubranie, Zayn podniósł go, niosąc w stronę balkonu. Przeszedł przez barierkę; Niall piszczał całą drogę, kiedy zjeżdżali po linie, która Liam pomógł zainstalować zaraz po przyjeździe Zayna.
Spadli dziesięć metrów niżej, na dziedziniec, gdzie czekali na nich Harry i Louis.
- jakie to romantyczne – dokuczył Louis.
Harry uderzył swego przyjaciela w ramię – Cóż, ja myślę, że to urocze.
Niall uśmiechnął się do goryli, pokazując wszystkie zęby, urósłszy szybko, koło nich, mimo bariery językowej. Jakkolwiek próbował, nie mógł wydać z siebie dziwnych dźwięków, przy pomocy, których się porozumiewali.
Czy chuligani, są skłoni poświecić pół godziny swoich zabaw na zjedzenie obiadu ? – dokuczył Liam, oparty o filar przy jadalni.
Odkąd pracuje na uniwersytecie, Liam przeniósł się do domu Horanów, by mieszkać z resztą szaleńców z dżungli.
- jestem głodny – zauważył Zayn, dostawiając Nialla delikatnie na ziemi.
Louis i Harry przytaknęli z entuzjazmem, nie wiedząc dokładnie, co Liam zaproponował, ale mogli snuć swoje założenia, ze względu na pyszne zapachy jedzenia unoszące się ze stołu, który czekał w jadalni.
Liam uśmiechnął się zapraszając goryle do jadalni, które szybko ruszył na skinienie przewodnika.
Archimedes nie miał problemu z tym, by goryle jadły z nimi, tak długo, jak nie zaczną lizać swoich talerzy po zjedzeniu posiłku.
- Zayn, masz ślinotok trochę. Dlaczego nie możesz po prostu wejść do środka?  - Niall drażnił się czule.
- Skoro tak mówisz.. – odpowiedział Zayn, ruszając w stronę dwójki przyjaciół.
Niall zaśmiał się, patrząc na rozbawionego Liama – Co?
- Oh…nie wiem, nigdy nie myślałem, że będę jadł kolacje z dwoma gorylami i facetem z dżungli. – powiedział Liam, z widocznym uśmiechem na twarzy.
- ja nigdy nie myślałem, że spadnę na człowieka z dżungli, ale nigdy nic nie wiadomo, prawda? – zażartował Niall patrząc na Liama, nim spojrzał na Zyna i dwójkę goryli.
Niall usiadł obok Zayna, który juz wpychał w siebie jedzienie, które Liam i Archimedes dla nich przygotowali.
Archimedes nadal obserwował goryle z cudnym błyskiem w oku, mimo, że minęło sześć miesięcy, odkąd się pojawiły.
Harry i Louis opadli na krzesła, nakładając łopatką jedzenie do ust. Prawdopodobnie dostosowali się do świata ludzi, nawet lepiej niż Zayn.
Zayn spojrzał na Nialla i mrugnął do faceta, który zmienił jego życie.
Niall wsunął rękę pod stół i położył na kolanach Zayn, by przypomnieć mu, że nadal istnieje i to się nigdy nie zmieni.
Louis widząc intymną sytuację, rzucił trochę puree ziemniaczane przez stół, tak, że wylądowało na twarzy Zayna.
To oczywiście wywołało walkę na jedzenie, a Archimedes był bardziej niż szczęśliwy, mogąc w tym uczestniczyć.
Niezależnie, jaki był rodzaj ich rodziny, wszystko działało perfekcyjnie.

wtorek, 9 kwietnia 2013

Chapter 13



Nadszedł czas, by się pożegnać.

Niall szybko pakował swoje rzeczy, które były nieuszkodzone przez goryle, kiedy wtargnęły do obozu. Niall chciał ocalić wszystko, co będzie przypominało mu Zayna.
Chował swoje rysunki i instrumenty badawcze, o których nie miał pojęcia czym są.
Zayn był taki delikatny, pomagając chować mu niektóre przedmioty. Niall kochał to w nim, że mimo, iż wychował się w dżungli, wciąż wydawał się mieć ten entuzjastyczny sens ochrony ponad wszystkim, co dotknął. Nie chciał zadać bólu nikomu albo czemuś, gdyby to nie było całkowicie niezbędne.
Niall wiedział, że Zayn chce porzucić dżunglę i rodzinę, ale Niall nie mógł mu na to pozwolić.
To było przerażające, jednak Zayn należał do dżungli, nie do Anglii, gdzie wróci Niall.
Jak tylko ojciec i Liam wrócą, powie mu prawdę, ale teraz chce cieszyć się ostatnimi wspólnymi chwilami.
Podszedł do Zayna pomagając mu złożyć mikroskop, kiedy zauważył, że tamten nie ma pojęcia co robi.

- Dziękuje za pomoc – mruknął Niall, umieszczając instrument w pojemniku – Nie musiałeś.

Zayn przekrzywił głowę, zmieszany jego zastrzeżeniami co do pomocy. Wiedział że nie mają dużo czasu, a musieli posprzątać wszystko, zanim pojawi się Kerchak.

- Chcę pomóc – powiedział Zayn – Musimy się z tym szybko uporać, i kiedy wróci Liam i twój ojciec, możemy wyjechać.

Niall zagryzł wargę, uznając, że nie należy czekać z ujawnieniem prawdy. Musiał być z nim szczery.

Niall stanął naprzeciw Zayna, patrząc głęboko w jego oczy, szukając jakieś odpowiedzi, dlaczego coś tak silnego ma zostać rozerwane ?

To wydaje się nie słuszne.

- Nie chcę tego robić, ale tak będzie najlepiej …- zaczął Niall, i Zayn zauważył, że coś się dzieje.
Bardzo złego.
Zayn czując przypływ namiętności, połączył ich wargi. Z jakiegoś powodu poczuł, że to może być szansa na ostatni pocałunek.

Ta myśl absolutnie go przeraziła.

Odsunął się, chcąc uzyskać odpowiedz – Co się stało? Niall, dlaczego jesteś smutny ?
Pytanie Zayna sprawiło, że po policzkach Nialla zaczęły spływać łzy. Nie chciał tego robić, ale wiedział, że im dłużej będzie zwlekać, tym będzie gorzej.

-  Ty….ty nie pojedziesz ze mną – zdołał wykrztusić przez łzy.

Niall patrzył, jak Zayn przetwarza jego słowa. On tak bardzo nie chciał skrzywdzić Zayna, ale jego część wiedziała, że ból był niezbędny, aby Zayn go puścił.
Jeśli jego boli tak bardzo, to nie chciał wiedzieć co czuje Zayn.
Zayn myślał, że się przesłyszał, ale kiedy widział zbolałą minę blondyna, wiedział, że Niall chce wyjechać i żyć dalej, bez niego.

Jego serce zaczęło bić z absolutna szybkością. Wydawało się, że Niall nie chce go opuścić, ale czuł, że musi.
Poczucie winy może być tak podejrzaną rzeczą, jeśli chodzi o dwoje ludzi.

- ja…chce jechać z tobą – wyszeptał słabo Zayn – Proszę.

Czuł jakby wszystko wokół nich nie miało sensu. Mieli być razem, a teraz Niall chciał ich rozdzielić?
Nie mógł na to pozwolić.
Złamane serca NIalla widziało, że Zayn walczy ze sobą i rzeczywistością.

- Nie chce byś zostawił dom i wszystko co kochasz, tylko dlatego, by być ze mną – wyjaśnił Niall, a łzy 
płynęły po jego twarzy.

Sięgnął po dłoń Zayna mając nadzieję, że to zrozumie, jednak on się cofnął.
Zayn poczuł się zdradzony. Propozycja Nialla nie była racjonalna, ponieważ on nie chciał bez niego zostać w dżungli. Mógł zostawić dla niego wszystko i nie oglądać się wstecz.

- Czy nie widzisz, że nie chce tu zostać ? –mruknął patrząc prosto w niebieskie oczy Nialla – Nie chce tu być, jeśli nie będziesz obok. Nie mogę żyć bez ciebie Niall.

- Tak, możesz – nalegał Niall, nienawidząc się za to co powiedział – To będzie z początku bolało, ale przekonasz się, że jesteś tam, gdzie powinieneś być. Możesz znienawidzić Anglie, tam nie ma tylu drzew.
Zayn się roześmiał - Oczywiście, że będę szczęśliwy, Niall. Mój dom jest tam, gdzie jesteś ty i na pewno, to zajmie trochę czasu aby się przyzwyczaić, ale jest to dość łatwe do zrobienia.

- A twoja rodzina – płakał Niall – A Harry i Louis, jesteś gotowy ich zostawić, by być ze mną. Masz z nimi dość problemów, ale czy chcesz z tego zrezygnować ?

- Chcę rzucić wszystko , jeśli to oznacza być z tobą na zawsze. Moja matka i przyjaciele uczą się o zrozumieć, dlaczego chce odjeść z tobą.

Chwycił rękę Nialla i pochylił się, opierając głową o jego czoło, chciał by wiedział, jak bardzo ważne jest dla niego, że są razem.

Należeli do siebie, i nagle przypomniał sobie trzy słowa, które mogą pokazać, jak bardzo mu zależy – Kocham cię Niall, i wszystko inne jest nieważne.

- ja tez cię kocham – wydyszał Niall, rozkoszując się dotykiem drugiego chłopaka.
Między nimi zapanowała harmonia, ciesząc się swoją obecnością, Myśleli, że to wszystko jest mniej skomplikowane…
- jesteś pewien Zayn – wymamrotał Niall – Czy jesteś pewien, że to w porządku, zostawić wszystko za sobą ?

Zayn nie potrzebował nawet sekundy więcej o tym myśleć, a odpowiedział Niallowi pocałunkiem, który zapewnił, że blondyn nie miał zamiaru pozwolić mu odejść w najbliższym czasie.

Kerchak i Kalla obserwowali ich z krzaków.
Kalla miała nadzieję, że Kerchak widząc tą scenę zmieni swoje zdanie. Nie chciała, by Zayn był poszkodowany przez gniew Kerchaka przeciw ludziom.
Kiedy zobaczyła go uśmiechniętego, wiedziała, że jej syn jest bezpieczny.

- Nie pamiętam ,kiedy ostatnio się tak uśmiechałeś – zauważyła Kalla, patrząc spokojnie na Graybacka.

Kerchak posłał jej oszołomione spojrzenie. - Co masz na myśli? Zawsze się uśmiecham.

- Nie prawda – odpowiedziała – Ale cieszę się, że znów to zobaczyłam. Tęskniłam za tym.
Oparła głowę na jego ramieniu, a on stwierdził – Myślę, że jest na tyle dorosły, by podejmować własne decyzję. Widzę, że znalazł swojego partnera i nie mamy prawa mu tego zabraniać.

- On jest szczęśliwy – powiedziała patrząc, jak Zayn czule obejmuję Nialla.

- Wydaje się, że tak – powiedział Kerchak – i wydaje się, że oni się pakują do wyjazdu. Myślę, że mogę tolerować ich obecności w mojej dżungli przez jakiś czas.

 - Wróć do gniazda, a ja przekaże wiadomość – zasugerowała Kalla, jednak Kerchak miał własny plan.

Zerwał się od niej i ruszył przez krzaki. Upewnił się, że był na tyle głośny, aby Zayn zauważył jego przybycie.  Kiedy młody człowiek oderwał wzrok od blondyna, szybko wziął pozycję obronną i pchnął go za siebie.

- Nie krzywdź go Kerchak – prosił Zayn – Po prostu weź mnie, ja wytrzymam karę długo, ale nie rób mu krzywdy.
Niall był zaskoczony, jak szybko Zayn przerwał ich pocałunek i pchnął za siebie. Szybko jednak zdał sobie sprawę, że Zayn chroni go przed Greybackiem.

Wydawało się, że prowadzili rozmowę, ale Niall nie rozumiał nic ze świszczących dźwięków. Chwycił się Zayna, mając nadzieję, że jest dobrze.

- Nie jestem tutaj, by kogoś krzywdzić Zayn – wyjaśnił Kerchak - Jestem tutaj, aby poinformować, że masz moje błogosławieństwo, i że nie będę się sprzeciwiał ludziom, bo teraz widzę, że jesteś jednym z nich.

- Zawsze byłem człowiekiem ...- Zayn przypomniał Kerchakowi - Ale ... nie rozumiem ... Co się zmieniło?

Kerchak oddychał powoli. - Widziałem, jak bardzo zależy Ci na chłopcu, i to uświadomiło mi, że być może trzeba otworzyć mój umysł na nieco więcej możliwości, że ludzie nie chcą obecnie nam zaszkodzić.

- Kocham go i wiem na pewno, że on nigdy nie zaszkodzi nikomu.- Zayn odpowiedział, zaciskając palce na dłoni Nialla. - W rzeczywistości, to najbardziej opiekuńcza istota jaką kiedykolwiek poznałem.

Kerchak uśmiechnął się do niego łagodnie. - Przypominasz mi tak wiele o swojej matce, Zayn. Uwielbia taką swobodę. Byłem tak długo ślepy z wściekłości, że zajęło mi to zbyt długo, aby uświadomić sobie, że nawet po tych wszystkich latach, ona wciąż mnie kocha tak samo jak zawsze. Dobrze cię wychowała, synu.
Zayn nie mógł uwierzyć własnym uszom; Kerchak zamierzał pozwolić im odejść. Nie miał zamiaru skrzywdzić żadnego z nich. Po raz drugi wrócił, bo powiedzieć, że będą w stanie zostawić ich w spokoju.

- Co się dzieje? – zastanawiał się  Niall - Czy on ... Czy on pozwalać nam odejść?
Jak Zayn przytaknął, Niall zobaczył Harrego, Louis, Liama i ojca wchodzących do obozu. Byli w szoku widząc tak spokojnego Kerchaka.
Archimedes, oczywiście, był bardzo przytłoczony.

Grayback stał zaledwie pięćdziesiąt metrów od niego. Wiedział, że nie może się cieszyć, bez przestraszenia zwierzęcia, więc postanowił zachować spokój.

- Myślę, że czas się pożegnać – powiedział Kerchak, przed powrotem - Twoja matka będzie chciała powiedzieć  kilka słów do Ciebie przed wyjazdem, ale ... pamiętaj Zayn, zawsze możesz tu wrócić.
Jak Kerchak zniknął między drzewami, Zayn westchnął z ulgą.

- jesteśmy bezpieczni – zapewnił wszystkich, widząc zaniepokojone spojrzenia na ich twarzach. ( tych, którzy nie mówią po gorylemu)

Juz nic nie mogło stanąć na przeszkodzie, by byli razem. Tak bardzo jak było przerażające zostawienie swojego domu, tak bardzo był gotowy, by rozpocząć nowe życie z Niallem.

To była nowa przygoda dla nich obu.

poniedziałek, 25 marca 2013

Chapter 12



Niall i Zayn przemierzali na lianach korony drzew i w pewnej chwili Niall, naprawdę dobrze się bawił. Ale potem przypomniał sobie twarz Graybacka, goniącego ich z mordem w oczach.

Obwiniał mocniej ramionami szyję Zayna, czując wszystkie napięte mięśnie, podczas wykonywania każdego ruchu.

Miał tylko nadzieje, że Liam i jego ociec dotarli bezpieczni do obozu ( choć był zdemolowany) i będą mogli podjąć wspólną decyzje co zrobić dalej.
Jedno, czego Niall był pewny to to, że nie chce zabierać Zayna z dala od swojej rodziny.
Niall miał zamiar opuścić Zayna, choć wiedział, że to złamie mu serce.

………………….
- jak można się zaangażować w tym całym zamieszaniu ? – narzekał Harry, powłuczając nogami, kiedy szli w stronę campingu.

Louis uśmiechnął się do swego przyjaciela:-  Zayn poszedł i zakochał się, idiota.

- Zastanawiam się, jak to jest, kochać kogoś.-  Harry myślał głośno. - To znaczy, że musi być to dobre, biorąc pod uwagę fakt, że Zayn jest gotów oddać wszystko za Nialla.

Louis okręcił się przez ramie, sprawdzając dyskretnie czy ludzie podążają za nimi, zanim odpowiedział – Myślę, że to pojawia się nagle, nie zdając sobie nawet z tego sprawy. Widzę to jako mile zaskoczenie.

- Podoba mi się  - mruknął Harry, pozwalając sobie rozmyślać nad ideą miłości, podczas dalszej drogi.
Liam i Archimedes szli spokojnie, obserwując goryle.

- Wydaje się, że rozmawiają ze sobą – badacz dumał z podniecenia.
Liam uśmiechnął się, widząc jak szczęśliwy jest Archimedes, ale martwił się tez o dobro jego syna, którego zostawili kilka dni temu w obozie. Liam czuł , że musi go chronić, trochę jak starszy brat. Jednak jeśli Archimedes ufa swojemu synowi, to on tez powinien.

- Całe to doświadczenie było niezwykłe.- powiedział Liam ściszonym tonem. - Byłem w tej dżungli na wycieczce setki razy i nigdy nie widziałem tych pięknych gigantów. Tak się cieszę, że w końcu zdecydowały się pokazać nam swoje twarze. Wydają się tak całkowicie inteligentne, że mogę zobaczyć, dlaczego uważa się je za naszych bliskich kuzynów.

- Dość. Pamiętam, że jako młody chłopak, byłem oczarowany, napotykając na nie w jednje z książek. Oczarowało mnie ich podobieństwo do nas. – wyjaśnił Archimedes z nostalgią w oczach – A teraz jestem tu, żyjąc wśród nich. To moje marzenie z dzieciństwa.

- Myślisz, że Niall pójdzie w twoje ślady? – zapytał z ciekawości Liam.
Archimedes wzruszył nieznacznie ramionami – Myślę, że mój syn ma dar twórczy, którego nigdy nie miałem. Ma tez potencjał naukowy, którym jest matematyka, jednak to pasję pokażą mu, jaka drogę wybrać. Czy wierzysz w przeznaczenie, Liam?

- Czasami myślę, że tak ... Myślę, że pozytywne rzeczy zdarzają się ludziom, którzy na to zasługują – powiedział Liam, dodając po chwili zastanowienia. - Ale ja też mocno wierzę w wolną wolę. Możemy wybrać swoją własna drogę, a nie czekać co przyniesie los.

- Genetyka i ewolucja zaprojektowały nas, by być mediatorami i każdy ma zdolności do bycia niezwykłym, dokonując odpowiednich wyborów. Nie jesteśmy ludźmi prymitywnymi, jest w nas o wiele więcej – kontynuował Liam, na co Archimedes uśmiechnął się.
- Jestem pod wrażeniem, młody człowieku, myślę, że być może, gdy wrócimy do Londynu, będę musiał porozmawiać z zarządem w sprawie pracy do ciebie na uczelni, jako młodszy naukowiec.

Liama oczy się zaświeciły - Naprawdę?
- Pokazujesz wielka przenikliwość i ciekawość, a to bardzo ważne w tym zawodzie. A ponadto, to będzie miłe, mając przy swoim boku kogoś, kto potwierdzi, że nie jestem szalony mówiąc o doświadczeniach z podróży - Archimedes zapewnił młodego przewodnika.

Liam zachichotał na słowa naukowca i był podekscytowany możliwością pracy, która wpłynie na jego przyszłość.
……………………………………

Zayn czuł zmęczenie, mimo tego nadal przemierzał wierzchołki drzew, w kierunku pola namiotowego. Wiedział, że ma dobry czas, jednak nie mógł teraz spowolnić tępa.

Musieli dotrzeć do pola namiotowego, aby mieć szanse się przegrupować. Miał nadzieje, że Harry i Louis słyszeli ostrzegawcze nawoływania Kerchaka, i również zmierza w stronę kampingu.
Zayn nie chciał opuszczać dżungli, ale zdał sobie sprawę, że jego odejście jest nieuniknione. Nie mógł żyć bez Nialla, a  prędzej czy później, będzie on musiał wrócić z powrotem do cywilizacji.

Zayn nie chciał po prostu o nim zapomnieć i zostawić to za sobą. Blondyn zmienił jego życie na zawsze, i Zayn nie pozwoli temu odejść.

Znalazł miłość i to zmieniło wszystko.

Niall mógł stwierdzić, że Zayn jest juz zmęczony, jednak nie chciał go urazić , więc mruknął – Zayn, wszystko w porządku?

Zarówno Niall, jak i Zayn, chcieli znaleźć odpowiednią drogę, tak by nie zranić żadnego z nich, ale wyglądało na to, że w każdej sytuacji, jedno z nich będzie zranione.
Niall był bezinteresowny, tak jak i Zayn; więc gdzie leży problem.

- Myślę, że pójdziemy dalej pieszo – wyjaśnił Zayn, przed opuszczeniem się dziesięć stup, do niższej gałęzi.
Wiedział, że jeśli ostrzegł by Niall, byłby jeszcze bardzie przerażony, więc po prostu puścił się w dół. Spojrzał na Nialla, który wyglądał na zszokowanego, jednak nie tak bardzo jak pierwszego dnia, kiedy się spotkali.

Zayn wrócił myślami do ich pierwszego spotkania, kiedy szkicował, siedząc na drzewie. Teraz wydawało się, że Niall jest najbardziej naturalną rzeczą, z którą wchodził w kontakt.
Niall zsunął się z pleców Zayna i poczuł ziemie pod stopami. Tęsknił za uczuciem komfortu podłoża, ale nie tak jak tęskniłby za Zaynem. Wiedział, że po ich rozstaniu poczuje pustkę, ale miał nadzieję, że to przedzie z czasem.

Kiedy Zayn odwrócił się twarzą do niego, Niall prawie przestał oddychać, widząc w jego brązowych oczach niebywałą troskę. Związek między nimi był silny, i nikt widząc to, nie chciałby tego burzyć, jednak Kerchak był tak bardzo wszystkiego nieświadomy.

- Nie chcę iść – mruknął Niall, choć wiedział, że nie powinien tego wypowiadać.

- Będę tęsknił za tym miejscem Niall, ale teraz pragnę wrócić z tobą do domu – Zapewnił go Zayn, obejmując mocno ramionami.

Niallowi i Zaynowi było żal, że to musi kończyć się w ten sposób, ale w rzeczywistości wielki goryl morderca deptał im po piętach. Mieli mało czasu dla siebie, kiedy znów usłyszeli ostrzegawcze glosy Graybacka.

- O boże…dlaczego on tak bardzo nas nienawidzi – mruknął z frustracją Niall – Dlaczego nie może zobaczyć, ile dla siebie znaczymy i jak nam dobrze ze sobą ?
Zayn posłał Niallowi ciepły uśmiech, chwytając jego rękę i ciągnąc za sobą – Nie mamy teraz czasu na analizę jego intencji, Niall. Grayback podąża za nami.

- Co mamy zrobić ? – zastanawiał się Niall, ściskając jego dłoń.

- Uciekać – odpowiedział Zayn, przed przystąpieniem do sprintu. - I nie zatrzymywać się.

…………………….

Kalla podążała tropem swojego kolegi, widząc na drodze zniszczone zarośla. Wiedziała jaki jest powód jego gniewu, ale nic go nie usprawiedliwiało.
Wspominała czas, kiedy kłusownicy zabrali jej własne dziecko. To były ciężkie czasy, jednak wtedy usłyszała płaczące dziecko w wierzchołkach drzew. Uznała to za prezent.

Kalla nie wierzyła, że ludzie są całkowicie źli, kiedy przyniosła Zayna ( mimo frustraci Kerchaka), przygarnęli go do swoje jgrypy.

Zayn był inteligentny, silny i był najbardziej opiekuńcza osoba jaką znała. Grupa tolerowała jego obecność. Dlatego Kalla stawiała go za przykład, że ludzie są dobrzy, jednak Kerchak zawsze zaprzeczał, twierdząc, że on wychował się wśród nich i to dlatego.

Teraz był moment, gdzie postanowiła walczyć o swego syna. Kiedy Kerchak zaczął zbliżać się do ich obozu, stanęła przed nim, zagradzając mu drogę – Dość Kerchak.
Jego oczy się rozszerzyły ,a jego zamurowało zanim odpowiedział – Co ty tu robisz Kalla?

- Bo to musi się skończyć. Ludzie nie chcą nam zaszkodzić, a przypominam ci, że to jest mój syn. Jeśli masz z nim problem, to najpierw musisz pokonać mnie – Kalla warknęła.

Nie zamierzała dłużej bać się Kerchaka. Szybko zorientowała się, że to był tylko efekt obronny, na rzeczy, których nie rozumie.

- Oni chcą zabrać twojego syna – Poinformował Kerchak, widząc rosnące u niej zniecierpliwienie.

- Nie , oni chcą uciec z tego piekła – płakała Kalla – Zayn znalazł kogoś, kogo kocha i z kim chce spędzić życie. Jeśli zrobisz coś jednemu z ludzi, ostrzegam, że odejdę z grupy.
Kerchak czuł ukłucie w sercu. Juz stracił syna i teraz jeszcze miałby stracić swojego partnera.

- Nie mówisz poważnie – mruknął.

Kalla odpowiedziała twardo - W całym moim życiu, nigdy nie byłam bardziej poważna.

Kerchak oddychał głośno. Chciał tak rozpaczliwie wejść szturmem do obozu i zaatakować ludzi, ale widząc oczy Kalli, wiedział, że popełniłby największy błąd w swoim życiu.

Kalla podniosła rękę do jego policzka – Musisz przestać żyć przeszłością, i uświadomić sobie, że zemsta nie zwróci naszego syna.

- Ale – zaczął, ale szybko go uciszyła.

- Chcę żebyś tam poszedł i powiedział, że nie widzisz jak bardzo Zayn kocha tego chłopca. Oni nigdy nie zrobią nic, by nam zaszkodzić. – zapewniała go Kalla – Są tutaj, by się o nas czegoś dowiedzieć, ale nigdy nie mieli zamiaru nas skrzywdzić.

Kerchak podniósł wzrok w stronę kampingu i podszedł ostrożnie. Widział niewyraźne zarysy ludzi, ale kiedy podszedł bliżej, zobaczył Zayna i jego ludzkiego towarzysza..

- Spójrz Kerchak, po prostu spójrz – powiedziała Kalla z determinacja.

I w końcu nie tylko Kerchak spojrzał, on zobaczył.

poniedziałek, 18 marca 2013

Chapter 11



- Co ona powiedziała? - Zapytał nerwowo Niall, widząc jak tęczówki Zayna poszerzają się zaskoczone – Zayn?

Blondyn mógł stwierdzić, że cos jest nie tak, jednak nie mógł zrozumieć słowa, które wypowiadała gorylica. Nagle chciał, aby Zayn uczył go języka goryli, a nie, żeby on uczył Zayna własnego.

Zayn wydawał się całkowicie sparaliżowany strachem, przeplatając palce z Niallem, zajęło mu chwilę, aby odpowiedzieć.

- Kerchak po nas idzie – wyjaśnił Zayn, starając się, aby jego głos brzmiał pewnie przed Niallem.

Kalla patrzyła, jak jej syn przekazuję informację chłopcu i była zafascynowana troską, jaką okazywali sobie nawzajem.
Jak można sądzić, że ludzie są żli, pomyślała Kalla, kiedy ich miłość jest tak swobodna i silna?

Żałowała, że jej kolega nie mógł być świadkiem interakcji miedzy nimi, dzięki czemu może zmieniłby zdanie. Nie było nic groźnego w nieznajomym blondynie, który był tak ufny wobec jej syna.
- To nie zajmie długo – powiedziała Kalla, zwracając na siebie uwagę Zayna – Wyszłam tuż po ogłoszeniu pościgu, więc jestem przy założeniu, że masz około dwudziestu minut, by rozpocząć ucieczkę.

- Ale dokąd pójdziemy? – zapytał Zayn, nie wiedząc  co jego matka zamierza mu przekazać – Kerchak nigdy się nie podda. Juz zawsze będziemy uciekać.

W oczach Kalli zabłysły łzy – Masz dwie możliwości synu. Możesz spróbować go jakoś przekonać, aby zaufał ludziom, albo odejść na zawsze.

Rzeczywistość uderzyła w Zayna z taką siła, że oddech opuścił jego płuca. Potknął się, cofając do tyłu, na szczęście był tam Niall, aby go wesprzeć.

Odejście oznaczało by pozostawienie wszystkiego, rodziny przyjaciół, domu i swojego życia. Czy Niall był tego wart?
Jedno spojrzenie błękitnych oczu i Zayn juz znał odpowiedz: zdecydowanie było warto.

- Zayn, wszystko w porządku ? – zapytał Niall, trzymając go mocno w swoich ramionach.

Niall chciałby , żeby wszystko wróciło do normy, lecz widział, że to się nigdy nie stanie. Nie mógł zrobić nic, by stłumić swoje uczucia do Zayna, ale wiedział, że to wiąże się z gniewem goryli.

Zayn skoncentrował się na przedstawieniu Niallowi dwóch wyjść – Możemy uciekać, lub odejść. Na zawsze.

Ból przeszył jego ciało, kiedy widział zszokowane oczy Nialla, przed postawionym ultimatum. Zayn jednak zamierzał ruszać, nawet jeśli nie uzyska odpowiedzi teraz.

- Odjeść ? – mruknął Niall, wiedząc, że to oznaczałoby dla Zayna pozostawienie dżungli na zawsze – To dla ciebie nic nie znaczy? Musisz to przemyśleć Zayn, chcesz zostawić dom i wszystko za sobą. Naprawdę tego chcesz?

Niall czuł się winny, ale musieli odbyć te rozmowę teraz, żeby wszystko zostało omówione. Nie chciał odciągać Zayna od tego miejsca, jeśli później miał by mu to wypominać.

Tak drastyczna zmiana otoczenia w imię miłości, i Niall był przerażony, bo nie chciał by później wypominał mu błędy .

- Chce ciebie – powiedział pewnie Zayn - jeśli to oznacza opuszczenie dżungli, to tak będzie. Jedyne czego pragnę, to być z tobą i cię chronić.

Kalla usłyszała wrzaski z głębi lasu, więc dwójka rozmawiająca przed nią powinna ruszać. Szturchnęła Zayna, który odwrócił się w jej kierunku.

To może być ostatni raz, kiedy widzi swojego syna. I tak jak wcześniej, poczuła się rozdarta, choć wiedziała, że to w dobrej sprawie.  

- Kocham cię Zayn - mruknęła Kalla, gdy jej syn owinął ręce wokół jej szyi, aby ją objąć. – Wiem , że cokolwiek zrobisz ze swoim życiem, będzie niezwykłe i wszyscy wokół ciebie  będą tobą oczarowani. Proszę, żyj instynktem, nawet jeśli jest to jedyna rzecz, którą zabierzesz do świata ludzi i……nigdy o nas nie zapomnij.

Oczy Zayna zaszły łzami, uświadamiając sobie, że właśnie widzi matkę po raz ostatni. Przywarł do niej, czując znajomy zapach stęchlizny w nozdrzach.

- Kocham cię mamo – powiedział Zayn, czując, że to może być ostatni raz ,kiedy kontaktuje się z gorylem – I nigdy nie zapomnę.
Niall patrzył czule, jak Zayn stoi w ramionach matki. To było jednocześnie dziwne, a zarazem piękne. Niall chciał zapamiętać ten obraz w swojej pamięci, by móc go później namalować. To był zapierający dech w piersiach widok, i przypomniało Niallowi, że nie wszystkich goryli należy się obawiać. Tylko jednego.

Z oddali słychać, jak Grayback bije w swoje piersi. Przekazało to dreszcze do kręgosłupa Nialla, który spojrzał rozpaczliwie w oczy Zayna.

- Czy to Kerchak ? – zapytał, czując drżenie rąk.

Kalla skinęła głowa, patrząc w przestraszone oczy Nialla. Nie zrozumiała jego słów, ale sadząc po strachu w oczach domyśliła się tego , o czym mówił.
Zayn odszedł od matki i stanął  koło Nialla. Jak złamany czuł się w środku z powodu opuszczania matki, to musiał być silny dla Nialla. Czas żałoby musiał przełożyć na kiedy  indziej.
- Gotowy? – zapytał Zayn, nadal czując łzy w oczach
Niall widział łzy w oczach Zayna, wiec wytarł je delikatnie własnym kciukiem..
Dlatego jak bardzo kochał Zayna; pomimo tego jak był potężny, w jego sercu pozostała wrażliwość. To mu przypominało, dlaczego się w nim zakochał, mimo iż wiedział, że to szaleństwo.

- Zawsze -. Niall odpowiedział mu determinacją w głosie.

Zayn ostatni raz spojrzał na matkę i udali się w głąb dżungli, z dala od głośnych wrzasków Kerchaka.
…………………….

Liam obudził się w środku nocy, słysząc jakiś dźwięk pochodzący z daleka. Wyszedł z namiotu, w którym był Archimedes,  który całą noc nie dawał nawet chwili wytchnienia, figlującym jeszcze osiłkom.
- Co to było? – Liam zapytał badacza
Wąsy Archimedesa drgnęły nerwowo zanim odpowiedział – To jest dźwięk Graybacka, oznajmiającego swoje terytorium. Może to również oznaczać, że kogoś ściga, ale miejmy nadzieję, że ten ktoś jest wystarczająco inteligentny, by mu uciec.
- Myślisz, że jesteśmy tu bezpieczni ? – Zapytał Liam, drżąc na samą myśl o polowaniu Graybacka.

- jeśli nie jesteśmy na jego terytorium, to wątpię, żeby męczył się z nami. Ale, chcesz na wszelki wypadek wrócić do obozu ? – spytał błagalnie Archimedes, zdając sobie sprawę, że jego syn jest sam.
  
Harry rzucił zakrzepem kurzu w twarz Louisa, zanim jego przyjaciel stawił mu czoło po raz kolejny. Wszystko było w formie niewinnej zabawy, ale czasami  stanowiło dobrą zaprawę dla świata realnego, gdyby potrzeba było zająć się rzeczywistą walką. Jedyna różnicą byłoby, że przeciwnik celowo próbuje sprawić ból, zamiast sporadycznego i przypadkowego ciosu.

- Stary obserwował nas przez całą noc, zauważyłeś? - Louis zapytał Harrego, na co ten przytaknął

- Myślę, że uczy się o nas, zapisuje wszystko, gdy robimy coś nowego. To tak, jakby nagrywał nasze zachowanie, to całkiem dziwne, faktycznie. – dumał Harry, nim przewrócił Louisa na plecy.

Louis posłał mu niewinne spojrzenie, wysuwając dolna wargę, tak , że jego przyjacielowi zrobiło się go żal. Harry zszedł z niego i spojrzał na nocne niebo, zastanawiając się, jak Zaynowi idzie ratowanie Nialla.
To wtedy to usłyszał : Kerchak uderzył trzy razy w swoja klatkę piersiową, To był sygnał okrzyku bojowego, który zatrząsł okolicznymi drzewami.

- O mój boże….myślisz, że wszystko w porządku? – wypalił w obawie Harry.

Pewnie, Tantor zdobył szturmem obszar gniazdowania, ale to wciąż mogło nie być wystarczające, by Zayn i Niall mogli uciec. Harry miał niedobre przeczucie, odnoście okrzyków bojowych Kerchaka. I jeśli on jest przerażony, to co Zayn i Niall przezywali w tym momencie.
Louis wstał i usiadł obok Harrego – Myślę, że Kerchak, nie pozwoliłby na to wezwanie, gdyby Niall nadal się u niego znajdował, myślę, że to ostrzeżenie. Jeśli udało im się uciec, to chce ich nastraszyć, żeby myśleli, że po nich idzie. Uciekają, tego jestem pewien.

- Więc , co robimy? – zapytał Harry, otrząsając się lekko – Nie możemy zostawić ich samych. Pewnie wrócą do obozowiska, nie uważasz, że powinniśmy do nich dołączyć?

- Wszystko z dala od Kerchaka, zapewni bezpieczeństwo, więc musimy iść  - powiedział Louis, stając na czworaka
Harry zrobił to samo, ale spojrzał z powrotem na badacza i przewodnika: -Ale co z nimi?

- Oni po prostujza nami i musimy ich chronić, - Louis odpowiedział, patrząc na nich.
Ich priorytetem było teraz, by ci ludzie byli bezpieczni, oraz by Zayn i Niall doszli do kempingu bez szkody. Podszedł bliżej do mężczyzn, którzy byli pod ich ochroną ( czy o tym wiedzieli czy nie)

- Wygląda na to, że znów zamierzają ruszyć – zauważył Liam, wskazując w kierunku goryla –Nawet jeśli nie idą w kierunku kampingu, możemy iść za nimi tak długo, dopóki będzie się zgadzać z naszą trasą , dobrze?

Archimedes był zadowolony z tej odpowiedzi i zdumiony inteligencją goryli, które wydawały  się uciekać, również słysząc ostrzeżenie . Żałował , że Niall nie może tego doświadczyć.

Nie wiedział, że jego syn przeżywa wiele więcej zamieszania z powodu goryli, niż kiedykolwiek mógł sobie wyobrazić ...

………………….

Zayn trzymał kurczowo dłoń Nialla, kiedy biegli razem przez zarośla, usiłując zdobyć tyle czasu, by wyprzedzić Greybacka . Zaynowi zależało jak diabli, wiedział, że jeśli nie utrzymują szybkiego tempa, Kerchak łatwo ich dopadnie.

Niall, nie był przyzwyczajony do takiego typu ucieczki, więc szybko był zmęczony i poirytowany. Ich tempo było spowolnienie i Niall nie mógł go dłużej utrzymać.

- Przykro mi.- wymamrotał zawstydzony Niall, przez jego brak wytrzymałości, w porównaniu do Zayna.

Zayn wiedział, że Niall próbował, naprawdę się starał, Spojrzał na korony drzew i zobaczył jasną ścieżkę ze zwisających w nich pnączach.

- Wejdź na plecy.- Zayn poinstruował blondyna.

- Co? O mój Boże, nie, nie zmuszaj mnie do tego jeszcze raz. – powiedział Niall, czując, że jego żołądek wywraca się do góry nogami, na świadomość bycia na wysokości.

Zayn czule wziął jego podbródek w dłonie, i przycisnął swoje usta do jego by go uspokoić.. jego i siebie.

- Zaufaj mi - mruknął Zayn - I zamknij  oczy.

Niall niechętnie wdrapał się na grzbiet Zayn i mocno zacisnął oczy. Czuł wdrapywanie się  Zayna na drzewa i wkrótce znaleźli się w powietrzu. Przez chwilę czuł się tak, jakby spadał i Niall szybko otworzył oczy.

Kołysali się na lianach między drzewami, by uciec.

Tylko z dżungli, prawda?

sobota, 2 marca 2013

Chapter 10



Niall rozejrzał się po obozowisku, kiedy słońce zaczęło zachodzić. Powoli tracił nadzieje na ucieczkę, ponieważ oczy goryli cały czas wrócone były w jego stronę. Nie było miejsca gdzie mógłby się udać, nie stanąwszy twarzą w twarz z gorylami. Nie mógł sobie pomóc, był poza całkowita kontrolą własnego losu i to powodowało u niego frustrację.

Żałował, że nie mógł z nimi dogadać się tak łatwo jak z Zaynem, ponieważ może wtedy dowiedziałby się, dlaczego goryle zachowywały się tak wrogo w stosunku do niego. Nigdy nie zrobiłby im żadnej krzywdy, ale wydawało się, że one myślą inaczej.

Nawet jeśli chciałby je zaatakować, to gołymi rękami nie wyrządził by im wielkiej szkody. Jedyną rzeczą, którą mógł teraz zrobić, to zaakceptować własne położenie i wciąż mieć nadzieję, że Zayn po niego wróci…

………………………………

Słońce zachodziło i Zayn oglądał je z satysfakcją, lekko się denerwując. To był znak, że jest coraz bliżej zobaczenia się z Niallem. Pod osłoną nocy, z matką, która rozproszy przeciwnika, Zayn był gotowy by uderzyć.

Jedynym czynnikiem, którego mu ciągle brakowało, to Harry i Tantor. Zayn wiedział, że ich przyjaciel jest najlepszy, by narobić chaosu w gnieździe. Nie chciał by  Tantor zniszczył ziemie goryli albo skrzywdził kogokolwiek, po prostu był potrzebny do stworzenia tyle zamieszania, żeby Zayn mógł wkroczyć i zabrać Nialla od Kerchaka.

Zayn miał nadzieję, że Louis wywiąże się ze swojego zadania, i zabierze Liama i Ojca Nial  daleko od tego chaosu, który miał się wkrótce rozegrać. Zayn nienawidzili siebie za to, że teraz ma zdradzić własną kolonie, ale jeśli to oznaczało odzyskanie Nialla, to był gotów na takie poświęcenie.

Zayn był dumny patrząc jak jego matka opuszczała wyższe tereny, by ponownie wkroczyć na obszar gniazdowania. Wiedział, że tez zdradziła grupę, i łamało mu serce, widząc jaką miłością go obdarzała. Nie byli spokrewnieni biologicznie, ale dla niego zawsze będzie matką.

Kalla zbliżyła się do Kerchaka, pociągając go do siebie, by zasiać ziarno szaleństwa w jego głowie, donosząc, że widziała grupę ludzi niedaleko miejsca ich gniazdowania. Kerchak natychmiast podjął działanie, zwołując grupę najlepszych zawodników, by zbadać sprawę.
Zayn miał tylko nadzieję, że Louis zabrał ludzi wystarczająco daleko.
Przy blasku księżyca, Zayn przeskakiwał poszczególne gałęzie. Szybko zauważył Nialla, a jego serce pękło, widząc jak przerażony i zagubiony jest blondyn. Nie przypominał tamtego uśmiechniętego chłopaka, tylko został teraz przytłoczony przez traumę porwania.

Ostrzegawcze trąbienie rozległo się po okolicy, sygnalizujące nadejście Tantora. Grzmiący tupot zbliżał się i zbliżał, by w końcu wyłonić się z pomiędzy drzew. Był kompletnie zdezorientowany pomysłem, jak mógł narobić chaosu, upozorowującego  atak.

Kiedy słoń zaczął maniakalnie stąpać wokół gniazdowania, goryle zaczęły instynktownie uciekać. Zayn powoli ruszył na ziemie. Wyczołgał się w dole przy krzakach, które znajdowały się zaledwie dziesięć metrów od miejsca, gdzie przebywał Niall.

Niall patrzył mieszanką przerażenia i fascynacji, jak słoń łamał drzewa i zaczął deptać granice gniazdowania. Mógłby przysiąść, że to było zamierzone, gdyby nie dostrzegł równie przerażonych oczu słonia. Prawie mu współczuł, do czasu, gdy ten nie podszedł blisko niego, patrząc w jego oczy. Najdziwniejsze było, kiedy wydawało się, że olbrzym rozpoznał go i puszczając oczko zapewniał o bezpieczeństwie.

Wrzeszczące dźwięki, które osiłki wydawały wokół niego, oziębiły Nialla do kości. Wiedział, że powinien bać się w tej sytuacji, ale nie czół się bardziej bezpiecznie podczas całego pobytu w niewoli. Jeden osiłek, który go pilnował, pozostał na straży nie wzruszony tym co się dzieje dookoła.

Zayn rozpoznał osiłka, który pilnował Nialla, i wiedział, że jest jednym z najlepszych z grupy.
- Moje Krwawe Szczęście – wymamrotał Zayn, przy ciężkim oddechu.

Wtedy znikąd pojawił się Tantor i zgarniał osiłka z jego pnia. Goryl rzucał się i krzyczał, ale Tantor był silniejszy od tyrana. Zayn wziął to jako szansę, by odzyskać więźnia.

Zayn wkroczył do kryjówki i rzucił się ku Niallowi. Kiedy dotarł do blondyna, chwycił go w pasie i przerzucił przez własne ramie.

Przerażony, że znów go porywają , zaczął krzyczeć i drapać, w objęciach nowego zdobywcy. Sięgnął kępki ciemnych włosów, które dotyczyły bestii, jednak pod swoja dłonią wyczuł gładką skórę. Spojrzał do tyłu i zobaczył jak słoń uśmiecha się do niego triumfalnie.

Niall szybko wywnioskował, że był w ramionach swojego wybawiciela i opiekuna ( przez którego ironicznie, został również złapany). Niall owinął wokół niego swoje ramiona, kiedy uciekali z okolic gniazdowania.

Czuł, jakby Zayn biegł wiecznie, ale w końcu zatrzymał się, pozwalając Niallowi zejść na ziemię. Gdy ich spojrzenia się spotkały, usta połączyły się w pocałunku. W swoich objęciach, powaga ich spotkania została wzmocniona, przez chaos, który zostawili za sobą.

- Tak długo byliśmy osobno – mruknął Niall, trzymając Zayna, jakby z zamiarem, aby nie pozwolić mu nigdy odejść ( Zayn nie protestował)

Zayn zachichotał rozbawiony, ale poczuł ulgę, że udało mu się ocalić Nialla z rak Kerchak.
- Minęła mniej niż doba -  mówił Zayn, z wyraźna adoracją w jego brązowych oczach.
Nie było nic lepszego od świadomości, że są bezpieczni, i że są razem

…………………………..

- Nie masz wrażenia, że jesteśmy trochę zmanipulowani, jak w pościgu dzikiej gęsi? – zapytał Liam, ponieważ ciągle wędrowali za gorylem.

Na podstawie wiedzy Liama o lesie, mógł stwierdzić, że znajdują się we wschodnie części dżungli. Nie chciał zacząć myśleć, że goryl ich przechytrzył, tylko, że był inny powód by iść dalej.

- Zaufaj zwierzęciu Liam, musimy być cierpliwy i zachować jego spokój – odpowiedział naukowiec, a Liam postanowił posłuchać jego rad.

Nawet jeśli goryl prowadził ich w kółko, to był pierwszym jakiego widzieli. Doszli na polane, gdzie była rzeka, i mężczyźni byli zaskoczeni widząc goryla bawiącego się w wodzie.

Louis był zmęczony, a z pewnością zaprowadził ludzi wystarczająco daleko, żeby nie znaleźli ich ludzie Kerchaka. Teraz był czas by popływać przy świetle księżyca, a ludzie mogli rozbić obóz.

Zanurkował do wody i rozkoszował się w zaciszu zimnych prądów. To był długi dzień i jedyne co chciał to odpocząć. Ale oczywiście, nic nie trwa wiecznie, bo poczuł jak coś spadło z drzew w dół rzeki. Usunął się z drogi i czekał na intruza.

- Lou!! Znalazłem cię – wiwatował Harry, wynurzając się z toni.

Louis odsapnął z ulgą, że to tylko Harry. Spodziewał się zasadzki, lub czegoś w tym rodzaju, ale zamiast tego, przywitała go obecność najlepszego przyjaciela.

- Prawie dostałem ataku serca – wyjąkał oskarżycielsko Louis, kładąc się na plecach, unosząc się na wodzie. Wkrótce Harry zrobił to samo.

- Przepraszam – powiedział Harry, pływając wzdłuż boku drugiego goryla – Ci ludzie są w porządku, tak?

- Wydawali się trochę zagubieni podczas pościgu. Wydaje się, że oczekują od tego czegoś więcej – odpowiedział Louis, poruszając dłońmi w wodzie.

Archimedes przypatrywał się z podziwem, jak przed sekundą przybyły goryl wchodzi w interakcje z tym, który przyprowadził ich do rzeki. Wydawało się, że bardzo dobrze się znają. To fascynujące, być świadkiem ich rozmowy.
- Rozbijemy tu potem obóz ? – zasugerował Liam, kładąc ich rzeczy na równym terenie.

- Nie będę mógł spać, ale tak, rozbijmy tu obóz – odpowiedział ojciec Nialla, nie mogąc oderwać oczu od pięknych stworzeń.

………………………………..

- Ten słoń był z wami? -  zapytał Niall, gdy leżeli obok siebie, wpatrując się w niebo pełne gwiazd.

Niall nigdy nie mógłby się przyzwyczaić do piękna  jasności nieba, które było takie inne z dala od miasta. To tak jakby, bezchmurne niebo było nagroda za życie tutaj, z dala od cywilizacji. Niall chciałby mieć w tej chwili swój szkicownik, albo nawet kawałek płótna, aby móc uwiecznić piękno nad nim.

- Ma na imię Tantor, jest naszym przyjacielem od dzieciństwa. czasem myślał, że jest gorylem, ponieważ nigdy nie traktowaliśmy go inaczej, jednak różnica w wielkości w końcu się wyjaśniła – odpowiedział Zayn, uśmiechając się promiennie do Nialla, który był zatopiony w cudzie nocnego nieba.

Wsunął swoją zrogowaciałą rękę, w miękką rękę Nialla i był szczęśliwy jego obecnością. Nie musi martwic się dłużej, bo Niall jest pod jego opieką i tak blisko niego. Nic juz nie może ich rozdzielić…

Niall usłyszał coś w drzewach, i szybko wstał w pełnej gotowości. Nie chciał być złapany w zasadzkę ponownie. Juz trochę znał odgłosy dżungli i wiedział, że to nie zwykły podmuch wiatru lub małego zwierzęcia.

To był intruz.

Zayn zerwał się na nogi i rozejrzał po okolicznym lesie. Nienawidził tego, że jego wzrok nie jest tak rozwinięty, jak pozostałych mieszkańców dżungli.
- Kto tam? – zapytał w języku, którego Niall nie rozumiał – Nie chcemy walczyć, i nie chcemy zrobić nikomu krzywdy. Proszę pokarz, kim jesteś.

Powoli z krzaków wyłoniła się Kalla, z głębokim smutkiem w oczach.

- Tak mi przykro Zayn – mruknęła.
Szybko podszedł do matki, zostawiając zmieszanego Nialla. - Co się stało mamo ?

- Zayn….kto to jest? – Niall zastanawiał się, dlaczego czuł dreszcze widząc obcego goryla.

Chciał ufać tym stworom, jednak jego doświadczenia nie były zbyt pozytywne.

- To moja matka. Nazywa się Kalla, nie martw się, ona pomogła nam w ucieczce - wyjaśnił Zayn, a Niall zrelaksował się na te słowa.

Kalla spojrzała zmartwiona w oczy Zayna, przed udzieleniem odpowiedzi na początkowe pytanie – Idzie po ciebie Zayn. Kerchak nadchodzi.